czwartek, 16 września 2010

1945

W nocy z 23 na 24 listopada 1945 r. dom Sokołowskich w Niemiennicach został otoczony przez około 30 żołnierzy NKWD i PUBP, przybyłych na pięciu furmankach. Była to noc księżycowa. Około godziny drugiej  trzech napastników zaczęło się dobijać do drzwi mieszkania. Jeden z nich krzyknął z radości: jak to dobrze, że go mamy!, a ci dwaj z NKWD odpowiedzieli: „wot, kak, charaszo…” Następnie jeden z enkawudzistów wyjął pistolet z kieszeni i wsunął go w rękę tego, który ich tu przyprowadził. Słysząc to Sokołowski szybko włożył koszulę i spodnie, butów już nie szukał. Wyskoczył przez okno na podwórze, boso biegł w kierunku odległego o 50 m wąwozu. Nie zdążył, ponieważ drogę odcięli już mordercy. Zawrócił do sadu, przeskoczył przez płot i znalazł się na otwartym polu. Tu dosięgła go pierwsza seria z ręcznego karabinu maszynowego. Postrzelił go ten, który ukrył się z karabinem maszynowym za stodołą. Kolejne serie z broni maszynowej były oddawane również z drugiej, przeciwnej strony. Postrzelony w nogi próbował jeszcze doczołgać się do stoków, wzywając pomocy. Dopędzili go w kartoflisku. Trzema pojedynczymi strzałami ranny Stanisław Sokołowski został zabity. Miał przestrzelone nogi i kilka ran w głowie. Z kieszeni zamordowanego zabrali zegarek, następnie weszli do mieszkania i w czasie rewizji zabrali jeszcze jeden  zegarek, wieczne pióro marki „Pelikan” (nim kreślił plan odbicia więźniów w 1943 r.) oraz materiały do planowanej publikacji na temat rozwoju fizycznego młodzieży. Na usilną prośbę żony zamordowanego enkawudziści zwrócili to co wcześniej wzięli i wkrótce wszyscy odjechali. Do rana ciało zamordowanego pozostawało na kartoflisku, bo każdy z członków rodziny bał się wyjść z domu. Sąsiad Wronów i Sokołowskich – Józef Wójcik zauważył rankiem 24 listopada 1945 r. leżące ciało i natychmiast zawiadomił Komendę Powiatową MO w Krasnymstawie o zabójstwie Stanisława Sokołowskiego. Tego samego dnia przyjechała do Niemiennic grupa dochodzeniowa MO z Krasnegostawu. Karol Wrona (brat żony Sokołowskiego) uciekł z domu, ponieważ bał się spotkania z milicją. W tydzień po morderstwie przyjechał do Niemiennic oddział ubowców z Krasnegostawu i obrabował mieszkanie Marianny Sokołowskiej. Pogrzeb majora Stanisława Sokołowskiego, byłego Komendanta Powiatowego Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa i zastępcy Komendanta Obwodu BCh nr 14, kawalera Orderu Virtuti Militari i Krzyża Walecznych, odbył się w Krasnymstawie 27 listopada 1945 r. na cmentarzu parafialnym w Krasnymstawie. Uczestniczyło w nim około trzech tysięcy ludzi. Wdowę po zamordowanym prowadził za trumną żołnierz AK – Józef Chwała. Młodzież z Krasnegostawu i okolicznych wsi niosła wieńce i kwiaty. „Gazeta Ludowa” (pismo codzienne PSL-u) w dniu 3 grudnia 1945 r. zamieściła na pierwszej stronie artykuł o tragicznej śmierci oficera BCh, w którym stwierdza się m.in.: „Św. Mjr Sokołowski był jednym z najdzielniejszych oficerów Batalionów Chłopskich. Odwagę imponującą przejawiał wielokrotnie w walce partyzanckiej z Niemcami, a sławił się szczególnie akcją na więzienie w Krasnymstawie (…) Życie jego za okupacji, to pasmo walk z okupantem niemieckim w różnych okolicznościach, to niesienie pomocy gnębionym przez wroga, aresztowanym i katowanym rodakom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz