czwartek, 16 września 2010

1943

Jan Grabek z Białki z Białki (żołnierz Oddziału Specjalnego BCh) wspomina, że decyzję o uwolnieniu osadzonych w krasnostawskim więzieniu członków BCh i pozostałych więźniów podjęła tutejsza Komenda Obwodu BCh, natomiast całą akcję dokładnie przygotował i precyzyjnie przeprowadził „Rolnik”. Na przyspieszenie terminu akcji wpłynęły dodatkowe czynniki: dobiegające końca śledztwo w sprawie dwóch poprzednio aresztowanych bechowców, aresztowanych w dniu 15 września siedmiu kolejnych członków BCh z Białki i Niemiennic (w tym dwóch krewnych żony „Rolnika” – Stanisława i Jana Wronów), których także umieszczono w więzieniu krasnostawskim. 18 września do Komendy Obwodu BCh dotarł z więzienia alarmujący gryps od Stanisława Kopra i Wojciecha Olecha wzywający kolegów bechowców do uwolnienia ich. Gryps ten został odczytany w punkcie kontaktowym w Olesinie w mieszkaniu Franciszka Żurka „Kłusownika”. Ponadto żona „Rolnika” – Marianna Sokołowska prosiła go o rychłe uwolnienia więźniów, zwłaszcza partyzantów z Niemiennic, wśród których byli jej krewni. Te fakty przesądziły o tym, że akcję postanowiono przeprowadzić natychmiast. Komendant obwodu BCh Paweł Czuba udał się bezzwłocznie do Komendanta Obwodu Armii Krajowej Franciszka Jarockiego „Jadźwinga” celem omówienia planu wspólnej akcji. Towarzyszył mu Feliks Jaremek „Brzoza”, szef łączności w Komendzie Obwodu BCh. W czasie spotkania ustalono, że akcję na więzienie przeprowadzi się wspólnie. Ustalenie zrealizowano tylko częściowo, ponieważ do Olesina do domu Jana Szostaka „Dobija” i miejsca koncentracji przy źródle w lesie niemiennickim przybili tylko dwaj żołnierze AK: Franciszek Jarocki i Czesław Błędkowski „Lew. Plan akcji ustalono następująco: jedna grupa oddziału miała atakować magazyn przy stacji kolejowej za Wieprzem (3 km od więzienia). Zadaniem jej było ewentualne odciągniecie znacznych sił nieprzyjaciela od więzienia. Postanowiono także zorganizować ubezpieczenie od strony szosy lubelskiej (14 partyzantów), drogi na Nowym Mieście (8 partyzantów), głównej ulicy prowadzącej do więzienia (8 partyzantów) oraz od strony młyna parowego (10 partyzantów). Wszystkie posterunki ubezpieczeniowe znajdowały się w odległości 100 – 300 m od więzienia, więc potencjalnie zdolne do zatrzymania ewentualnego ataku nieprzyjaciela i umożliwiające wycofanie się grupie atakującej więzienie. Bezpośrednią akcję na więzienie miała przeprowadzić grupa 10 partyzantów, z tego 7 partyzantów miało zabezpieczyć wejście do więzienia i sterroryzować naczelnika, pozostali poprzecinać linie telefoniczne. Oprócz tego w odwodzie pozostawiono 24 partyzantów. Wyznaczono także czterech łączników, dowódcę ubezpieczeń i dowódcę całości akcji. Myślą przewodnią planu było ciche zaskoczenie, sprawne i szybkie przeprowadzenie akcji bez użycia broni. W niedziele wieczorem 19 września 1943 r. w niemiennickim lesie nastąpiła koncentracja oddziałów BCh z placówek w Gorzkowie, Krasnymstawie, Łopienniku, Fajsławicach i Rybczewicach. Po zapoznaniu wszystkich żołnierzy z planem akcji w stronę  oddalonego o 10 km Krasnegostawu wyruszył oddział złożony z 89 ludzi pod dowództwem Stanisława Sokołowskiego „Rolnika”. Po wyjściu z lasu w pierwszym gospodarstwie rolnym zaopatrzono się w konie z wozem drabiniastym i drabinę. O północy oddział dotarł do zabudowań w kolonii Krakowskie Przedmieście, gdzie pozostawiono odwód. Szybkim marszem osiągnięto cmentarz i tu „Rolnik” wydał ostateczne rozkazy. Kilka minut po północy, jak mówią źródła niemieckie, rozpoczął się atak na więzienie. Jego powodzenie zależało w dużym stopniu od sprawnego wykonania zadania przez 10-osobową grupę operacyjną, w składzie której  byli m.in.: Mieczysław Wójtowicz „Skała”, Wacław Szostak „Jeleń”, Bogusław Bubicz „Bohun”, Jan Pawelec „Atom”, Jan Pacan „Dąb”, Stanisław Żelazny „Tygrys”, i czterech innych. Opanowano strażników Gładysza i Garbala, poprzecinano linie telefoniczne, zabezpieczono mieszkanie naczelnika więzienia, zdobyto więzienie oraz zespoły akt więziennych. Były strażnik więzienia w Krasnymstawie Władysław Bartosiewicz twierdzi, iż podczas okupacji on i jego niektórzy koledzy, strażnicy tego więzienia, należeli do BCh i pomagali w uwolnieniu więźniów. Na polecenie Mieczysława Wójtowicza, W. Bartosiewicz otworzył bramę wewnętrzną więzienia (od podwórka), a Jan Miś bramę główną, którą więźniowie wyszli do miasta. Źródła niemieckie podają, że be żadnego strzału otwarto cele i uwolniono 243 więźniów, źródła akowskie, że uwolniono 273 więźniów, źródła bechowskie, że uwolniono 294 więźniów. Paweł Czuba i Jan Wojtal piszą, że w zabranym z więzienia spisie więźniów figurowało razem z siedmioma wywiezionymi do Lublina w dniu 19 września 317 nazwisk. Stąd uważają, że ta liczba bliższa jest prawdy, a nie 234, jak to figuruje w meldunku niemieckim. Z więzienia zabrano broń, spisy więźniów, maszyny do pisania, klucze więzienne i inne przedmioty. Uwolnionych więźniów zatrzymano w bramie i na dziedzińcu, uformowano i pouczono, aby uciekali w stronę przedmieścia Zakręcie i Stężycy. Na przygotowany wóz konny zabrano tylko Wojciecha Olecha i Stanisława Kopra. Po osiągnięciu ubezpieczeń oddział udał się do poprzedniego miejsca postoju, do lasu koło Niemiennic. Przed rozejściem się do domów do ustawionych w dwuszeregu żołnierzy przemówili krótko Stanisław Sokołowski i Paweł Czuba, dziękując im za wykazaną odwagę oraz prawdziwie żołnierski i koleżeński czyn. W dwa dni po uwolnieniu więźniów jeden z uczestników akcji donosił Oddziałowi II Komendy Okręgu AK: „Z niedzieli na poniedziałek dość silna grupa otoczyła miasto Krasnystaw od strony więzienia. Wszystko odbyło się bez jednego strzału. Jeden ze strażników więziennych został zmuszony aby udawać pijanego. Zadzwonił on do bramy więziennej, przy czym wdał się w rozmowę ze strażnikiem wewnątrz murów. Ponieważ rozmowa z „pijanym” przez zamkniętą bramę była utrudniona, dozorca z wewnątrz lekko ją uchylił. Na to czekano. „Ręce do góry” – wszystko był kwestią minut. Straże rozbrojono, 273 więźniów wypuszczono. Szybki odwrót, znów wszystko bez strzału. Nie trudno wyobrazić, jakie „napad” ten wywołał wrażenie wśród ludności, no i tym bardziej wśród władz. Niemcy nie kryją swego podziwu dla brawury i sprytu.” Uczestników akcji na więzienie Niemcy poszukiwali w Krasnymstawie i okolicznych wsiach: Białce, Niemiennicach, Łopienniku Górnym oraz Ksawerówce i Siedliskach, w gminie Fajsławice. Oddział SS spalił w Białce gospodarstwo Jana Kiszczaka (w jego odbudowie pomagali żołnierze oddziału Stanisława Sokołowskiego) oraz całkowicie zdemolował dom Jana Grabka (biorącego udział w uwolnieniu więźniów). W Niemiennicach spalono gospodarstwo Stanisława Żelaznego. W Łopienniku Górnym SS-mani aresztowali Bolesława Sochę „Bernarda” i Józefa Sieńczyka „Gryfa”, uczestników akcji na więzienie, którzy zlekceważyli zakaz niewychodzenia na ruchliwe drogi. Bolesława Sochę wykupiono z więzienia w Lublinie, a Józefa Sieńczyka Niemcy zamordowali na Zamku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz